poniedziałek, 4 czerwca 2012

ART IS DEAD

Sweet underground w moim wydaniu. Ehhh,dawno tak się nie ubierałam,ale po ostatnim razie doszłam do wniosku,że nie dość,że dobrze się w tym czuję,to nawet nieźle wyglądam,jakoś tak świeżo,młodziej,luźniej,inaczej,bardziej dziewczęco. Czasem taka odmiana jest potrzebna. Warto było,choć to nie jedyny styl,w którym się odnajduję.
Tak naprawdę chyba ciągle szukam tego,w czym będzie mi najlepiej,ale jedno jest pewne,nie pójdę jednym,określonym nurtem. Mogłabym zbyt wiele stracić,wszak tyle zabawy w modzie,tyle eksperymentów,tyle możliwości... Chyba chcę czerpać ze wszystkiego po trochę. To jest właśnie niesamowita frajda:)
Po ostatnich szaleństwach z maszyną do szycia i materiałami,powstała kolejna kolorowa torba. Tym razem na ramię,w równie mocnych kolorach. Pokochałam te intensywne kolory i świetnie mi się je nosi.
Torba powstała podobnie jak ostatnia kopertówka,tylko bez kocyka usztywniacza,bo jest na ramię,więc jej bardziej podatna forma jest do przyjęcia. Była zdecydowanie bardziej pracochłonna,bo każdą literkę doszywałam ręcznie. Maszyną nawet nie próbowałam,bo zajęłoby mi to zdecydowanie więcej czasu;)
Do tego spódniczka z poszarpanych koronek,kamizelka dżinsowa,moje "grandy",kurtka i rajstopy,które na początku były całe,dziurka powstała całkiem przypadkowo,w czasie ubierania,więc stwierdziłam,że nawet lepiej to wygląda i dorobiłam resztę:)
I tak oto powstała całość.



































Kurtka- House
Torba- DIY
Kamizelka- SH
Koszulka- gdzieś w sklepie
Spódnica- SH
Buty- Deichmann
Bransoletka- SH


















































































































































1 komentarz:

  1. świetna stylizacja! i klimatyczne zdjęcia;)
    obserwuję i zapraszam do siebie;)

    OdpowiedzUsuń

Chętnie przeczytam to,czym chcesz się podzielić:)